Piknik pod wiszącą sosną

Otworzyliśmy sezon leśnych pikników. Piękne ciepłe słońce wyzwoliło w nas chęć włóczęgi. Na dobry i leniwy początek wybraliśmy znajdującą się na skraju Warszawy Choszczówkę.

Podróż szybką koleją miejską, sosnowe lasy i mazowieckie piaski oraz zasłużony popas na miękkim mchu. Ze słoików wyjęliśmy sałatkę z kaszy jaglanej, z termosu polała się ciepła zupa, zapach kawy miło połaskotał nasze nosy.

Słońce i las najlepszymi kucharzami 🙂

Prawdopodobnie gdyby nie obecna sytuacja na wschodzie Europy, w Ukrainie, tej wycieczce nie poświęciłbym tyle uwagi. Tymczasem odniosłem wrażenie, że uczestniczę w jakimś surrealistycznym performansie, pożegnaniu beztroski i normalności. Atmosferę podsycał krajobraz, który na moje oko miał w sobie coś z dawnego poligonu, bitewnego pola: leśna droga z płyt betonowych, doły przypominające okopy i powalone wichurą sosny.

Specjaliści od zdrowia psychicznego zalecają, żeby dawkować sobie wiadomości z frontu, a w gazecie wita nas optymistyczny felieton, że lada dzień zamach stanu w Rosji zakończy wojnę. Tymczasem Telegram pęka od komunikatów, ostatnio coraz mroczniejszych. Obecność tak radosnych Guty i Gajki powstrzymuje nas przed głośnymi komentarzami i dyskusją. I tak pewnie widzą i czują, że coś się dzieje.

Siedząc wśród strzelistych sosen jemy zupę. Dzieciaki zajadają z apetytem. Spacer i świeże powietrze nie po raz pierwszy okazują się najlepszymi kucharzami. Zosia zauważa, że to taka sama zupa jaką wysyłaliśmy dzieciom w lesie czyli uchodźcom na białoruskiej granicy. Czasem w ramach grupy Zupa na Granicę coś szykujemy. Reżyser Péter Kerekes powinien nakręcić sequel Kucharzy Historii i uwzględnić te wszystkie zupy wysyłane na granicę: buliony, pomidorówki, kremy z soczewicy i inne. Albo lepiej, chodźmy z tymi zupami na Kreml, jak Ghandi poszedł po sól. Niech ta wojna się już skończy!

Podaję przepis na zupę:

do dużego garnka, na rozgrzaną oliwę wrzucam posiekany czosienek [jak mówi Gutka], cebulę i odrobinę świeżego imbiru. Po chwili dodaję włoszczyznę czyli pokrojone w drobne kostkę marchew, pietruszkę, seler, natkę pietruszki oraz pokrojone grubo kawałki pora i batata. Całość podgrzewam na oliwie, aż warzywa zaczną mięknąć i nabierać kolorów. Suto dodaję oliwy. W tym momencie można sypnąć przyprawami, na przykład aromatycznym oregano. Wreszcie wlewam wrzącą wodę, zgodnie z wielkością i proporcją garnka. Zupa nie może być rzadka! Wszystko gotuję na niedużym ogniu aż warzywa zmiękną, a zupa nabierze smaku.Według chińskiej tradycji, zupę powinno się gotować powoli a długo, dzięki temu nabierze mocy. Na zdrowie!

Dodatkowo zjedliśmy ekspresową sałatkę z kaszy jaglanej. Przepis jest banalnie prosty. Do wcześniej ugotowanej kaszy dodajemy suszone pomidory w zalewie, oliwki, świeżą paprykę i ogórka, awokado, kapary, żurawinę i to, co mamy pod ręką 🙂 Wszystko zalewamy oliwą z oliwek oraz świeżo wyciśniętym sokiem z cytryny. Całości dopełni wciśnięty ząbek lub dwa czosnku. Trzymajcie się!

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s