Przeprowadzka

dnia

Dawno nas tu nie było, ale już jesteśmy, chociaż trochę gdzie indziej. To znaczy, razem z nowym rokiem zmieniliśmy miejsce zamieszkania. Z małego domku w Falenicy przeprowadziliśmy się do kilkunastopiętrowego bloku na Bielanach. Ugh. Tak, trochę trudno było nam się przyzwyczaić do tej zmiany, ale emocje powoli opadły, rozpakowaliśmy skrzynie i pudła. Teraz trzeba zabrać się do roboty! Pisać, rysować, gotować i podróżować 🙂

Patrząc z perspektywy czasu, z samą zmianą miejsca nie było nawet tak źle. Widok na rozłożysty świerk i ogród zamieniliśmy na panoramę Warszawy. Z czternastego piętra miasto wygląda trochę jak Manhattan, i dzięki temu jest tu całkiem przyjemnie 🙂 Jesteśmy też pod wrażeniem mieszkańców bloku, którzy od samego początku okazali się być bardzo serdeczni.

Nasz nowy dom to prawdziwa super jednostka, która niczym Czarna Perła mknie przez wzburzony świat.

Szybko ruszyliśmy na rekonesans po okolicznych „placach zawad” (określenie używane przez Gutę), parkach i lesie. Kępa Potocka zwana przez nas „Dolnym Żoliborzem” to prawdziwa enklawa zieleni. Urzekły nas place zabaw. Mamy już trzy, ulubione. Przeczytacie o nich w kolejnych odcinkach.

Teraz wróćmy do przeprowadzki. Po pierwsze, mieliśmy pewne obawy, jak zmianę zniosą nasze dzieci, Guta i Gaja. Dom z ogrodem, nawet w te dni zimne i deszczowe, był dla nich czymś magicznym i żywym. Miały tu swoje ścieżki, drzewa, piaskownicę, pająki, koty, schody, okna i świerk, po którym skakały wiewiórki i sójki.

Nowe mieszkanie przyniosło im jednak większą przestrzeń i własny pokój, sąsiedztwo babci, place zabaw i las. Dom w Falenicy pojawia się jeszcze czasem w rozmowie, w zabawie i na zdjęciach. Odnoszę wrażenie, że dla Guty, która bardziej pamięta Falenicę, było to trudne, smutne przeżycie. W poważnych rozmowach woli do tego nie wracać, ale w żartach i zabawie owszem. Lubiliśmy siadać na schodach domku, pić kawę, jeść podwieczorek, czuć zapach lilii.

Guta i Gaja lądują w nowym mieszkaniu, już urządzonym naszymi rzeczami i ich zabawkami 🙂

Po drugie, w momencie pakowania okazało się, że jak magnes przyciągnęliśmy do siebie całą masę zupełnie zbędnych przedmiotów. Jak kapsle z kieszeni wysypały się na nas różne kurzo-łapy i durnostojki, pamiątki i pamiąteczki, rożne „przyda się” i „szkoda wyrzucić”. Oczywiście dom ma to do siebie, że wszystko da się ukryć, schować i zamaskować. Przenigdy nie próbujcie takich skarbów przenosić do mieszkania w bloku! Tutaj postanowiliśmy zostać minimalistami. Trzymajcie kciuki;)

Z Falenicą pożegnaliśmy się przedstawieniem teatralnym o Musze Cukotusze. Zaglądamy czasem na linię otwocką w celach służbowych, a przy okazji wpadamy po najlepszą wegańską pizzę w mieście, spacerujemy po wydmach lub idziemy nad Świder.

Nasz nowy dom to prawdziwa super jednostka, która niczym Czarna Perła mknie przez wzburzony świat. Tak jak na zdjęciu, które publikujemy. Łapiemy więc wiatr w żagle. Wkrótce damy znać dokąd płyniemy.

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s